Lemoniadowy Lemoniadowy
903
BLOG

Feminizm i lemoniadowy ocean

Lemoniadowy Lemoniadowy Rozmaitości Obserwuj notkę 32

Marzyciel Fourier uroczo zapowiadał,
że w morzach będzie pływać lemoniada.
A czyż nie płynie?

Piją wodę morską, wołają – lemoniada!
Wracają do domu cichaczem „rzygać! rzygać!”
Koniec utopii.
..

--- Adam Ważyk, 1955

 

Charles Fourier (1772-1837)   Twórcą terminu „feminizm”, o czym zapewne nie wiedzą nawet feministki, był Charles Fourier (1772-1837), krytyk kapitalizmu i socjalista, niestety utopijny. Na to, że był utopijny, wskazuje choćby fakt, że pod terminem „feminizm” rozumiał prawo każdej kobiety do posiadania czterech kochanków równocześnie. Było to jedno z pierwszych sformułowanych wyraźnie praw człowieka. Niestety, dziś już zapoznanego. Termin pozostał, definicja się zmieniła, i to całkowicie, bo dzisiejszy feminizm za fundament ma postulat pozbycia się facetów całkowicie, nie tylko jako kochanków.

   Jest to tylko przykład, jak udane konstrukcje językowe odrywają się od swego pierwotnego znaczenia i zaczynają żyć własnym życiem. W Yearbook of Encyclopaedia Britannica 1992 „political correctness”, czyli poprawność polityczną, zdefiniowano tak: „...pojęcie, jakim posługuje się luźna grupa feministek, marksistów, multikulturalistów i alternatywistów dla określenia ich całkowicie lewicowych poglądów w kwestiach rasy, seksualizmu, płci, klasy społecznej, środowiska i tym podobnych obszarów”. Dziś pojęciem poprawności politycznej jako pozytywnym sposobem wpływania na rzeczywistość posługuje się wielu szanowanych uczonych, profesorów, publicystów, a nawet polityków. Więc albo definicja szacownego w końcu i bardzo poważnego wydawnictwa encyklopedycznego była fałszywa, albo – co bardziej prawdopodobne – rozmaici orędownicy poprawności politycznej jeśli nawet nie są feministkami ani marksistami, to na pewno są snobami.

   Takie określenia o zdumiewającej karierze towarzyskiej, jak „feminizm”, „poprawność polityczna”, „sprawiedliwość społeczna”, są jak kule, którymi inwalidzi umysłowi podpierają się, idąc przez życie. Mam myślowego zeza, potrzebna mi proteza. Całe nasze życie publiczne stoi na określeniach pozbawionych desygnatów, których znaczenia nie rozumieją ani ci, którzy ich używają, ani ci, którzy tego bełkotu słuchają z rozdziawionymi gębami, potakując bezmyślnie i wstydząc się przyznać, że nie wiedzą, o co tak naprawdę chodzi.

   Wspomniany już Fourier, który jako socjalista był także inspiratorem Bolesława Piaseckiego, wymyślił bowiem ideę falangi, miał również pomysł na uszczęśliwienie całej ludzkości. Chciał odsolić Ocean Lodowaty, dodać do niego soku cytrynowego, bąbelków z kwasu węglowego (czyli gazu) i udostępnić masom pracującym miast i wsi. Lemoniada była w tym czasie w Paryżu ostatnim krzykiem mody, ale – jak zwykle w takich wypadkach – dostępnym tylko dla najbogatszych. Wybrał Ocean Lodowaty z przyczyn wielce praktycznych, bo – jak wiadomo – lemoniada najlepsza jest z lodem.

   Zastanawiam się, ile wspólnego ma ten pomysł utopijnego socjalisty z obecną histerią w sprawie ocieplania się klimatu i walką z kapitalistycznymi, to znaczy bezwzględnymi, stosunkami produkcji. Czy przypadkiem nie chodzi tu o zachowanie lodu w Arktyce, bo gdzieś jacyś nowi utopiści planują zaprowadzenie szczęścia dla całej ludzkości za pomocą oceanu lemoniady. Moje podejrzenia ugruntowuje fakt, że jestem świeżo po lekturze książki Franka Westermana „Inżynierowie dusz” (wydanej przez Iskry), w której autor przeprowadza bardzo przekonujący dowód na wzajemną zależność wielkich projektów hydrotechnicznych i despotyzmu. Oczywiście na przykładzie Związku Sowieckiego i stalinowskiego programu nawadniania pustyń, zawracania biegu rzek i zmieniania w ten sposób klimatu. Jeśli ktoś się do tego bierze, to znaczy, że chce nas wszystkich wziąć za mordę i to krótko. Jeszcze chwila i zapędzą nas do taczek, żebyśmy wykopali nowy Biełomorkanał, tylko większy. I wypełniony mrożoną lemoniadą imienia Charles'a Fouriera.

   W Polsce, mimo bredzenia o zamordyzmie PiS, kaczyzmie, a nawet faszyzmie, mamy demokrację, bo nie mamy ani żadnego programu robót publicznych, ani nawet idei, żeby przekopać drugą Wisłę, zbudować sieć kanałów jak na Marsie albo osuszyć Bałtyk i przeprowadzić autostradę do Szwecji. I bardzo dobrze. Chroń nas, Panie, od Fourierów, poprawności politycznej i feministek. A sama lemoniada najlepsza jest normalnie – w szklance...

Maciej Rybiński, (Wprost, Numer: 27/2007)
 

Lemoniadowy ocean w szklance zamknięty

Lemoniadowy
O mnie Lemoniadowy

Lista notek » Kreativ Blogger Award » Piwnica pod jankesami » moje lubczasopisma » Lemoniada »   Koty »   Polityczne lody »   Sandomierz »   Star Trek »   Tagi salonowe »   Numerologia »   Koniec świata »   XXX »  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości