Lemoniadowy Lemoniadowy
2983
BLOG

Sandomierz piórem Iwaszkiewicza

Lemoniadowy Lemoniadowy Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 27

   Dzień sierpniowy – ileż to razy owemu najpiękniejszemu miesiącowi roku pochwały śpiewałem? – jak złoto wysadzane turkusami. Powiada Chesterton że „można obiec ziemię dookoła, a wyjść do swego ogródka i dopiero tutaj ujrzeć całą nieskończoną wielkość świata”. I ja na drogach moich raz tylko napotkałem miasteczko, dokąd chciałem powrócić, gdzie chciałem żyć, gdzie chciałem tworzyć – niedaleko od siebie i nad naszą rzeką – w Sandomierzu. Bo jednak wszędzie jest dobrze, ale u nas najpiękniej i może ... najlepiej.

Wąwóz Królowej Jadwigi   Sandomierz przyjmuje nas cichy, pogodny, malutki, jak zawsze. Pełno tu bławatków, i maki na brzegach mierz stanowią purpurowe zarośla. Ku rzece schodzi wąwóz, piękny wąwóz zarośnięty kwiatami, do których przyzwyczaiło się moje oko w dzieciństwie. Wyobraź sobie dzień bardzo pogodny spędzony na Wiśle. Widok to swoisty i skomplikowany, i ja sam nie wiedziałbym, jak to wygląda, gdybym takiego dnia nie spędził przed niedawnym czasem. Byłem w Sandomierzu, jak zawsze oczarowany krajobrazem, jaki się wynurza tuż za miastem, fałduje się i wygina, pokryty więdnącą barwą i poblaskami nici babiego lata, które w tym roku są prawdziwymi, gęstymi nićmi i lecą wysoko w powietrzu, tak że odlatujące od nas dzikie gęsi zabierają je ze sobą na skrzydłach, ostatnie wspomnienie naszej smutnej ojczyzny, do której muszą i chcą wrócić. Wczorajszy silny wiatr pochował jeszcze jakiejś zapasy i resztki po wybrzeżu i ciągnie mocno. I rzeczywiście, w miarę jak stara motorówka (która jak mówi podanie sandomierskie, ten sam inżynier w 1914 roku zatopił w Wiśle jako Austriak, a w parę miesięcy potem z Wisły jako Polak wydobył), w miarę jak stara motorówka posuwa się w dół rzeki, zasłona nieba ściąga się w sposób bardzo osobliwy; naprzód przedzierają się chmury, jak rozłażący się materiał, przebłyskuje jeszcze bardzo blady błękit – ale już zaraz biegną po rzece jasne plamy, przebiegają cienie i kiedy podnosi się głowę do góry, widać jak jasne polanki niebieskie zamieniają się w szafirowe połacie. Rzeka w zmiennym słońcu leży przed nami. Woda w tym czasie jest duża i łożysko Wisły aż po brzegi, aż po zieloną, dziwnie jak na tę porę roku szmaragdową wiklinę, napełnione jest bystrą, śpieszącą się wodą. Wracamy znów do miasteczka, Wisłę w Sandomierzu i tak można zobaczyć z każdej ulicy.

Widok na Wisłę znad sandomierskiej starówki

   Sandomierz teraz wznosi się przed nami w całej swojej krasie. Widać całą jego sylwetkę osobliwą i zdaje się jedyną w naszym polskim pejzażu. Na wysokiej górze rozłożone, do korony królewskiej podobne miasto. A w perłach tej korony teraz dwa nowe przybywają klejnoty. Oto z jednej strony, Widok na Zamek od strony Katedrytam, gdzie widnieje biała i potężna sylweta osobliwego zamku - o którym się nie mówi i nie pisze teraz dużo, jedynie dla tej przyczyny, iż jest on przykrym dysonansem w tym łagodnym i pogodnym pejzażu: obrócono go na więzienie – tam, gdzie za zamkiem czerwona masa kościoła Świętego Jakuba, a za nim dach księży emerytów, gdzie wieża kościoła Świętego Pawła, tego najbardziej polnego i polskiego z sandomierskich kościołów, chowa się w zieleni drzew i sadów, wynurza się szkielet czerwony. Na wzgórzu ponad Wąwozem Królowej Jadwigi podnosi się mur szkoły zawodowej. Po drugiej zaś stronie królewskiej korony Sandomierza, na wysokim wzgórzu, które nawet i nad miastem góruje, gotowy już pod dach podnosi się budynek szkoły innej: gimnazjum żeńskiego. Na razie jeszcze ten piękny budynek z gołej cegły i bez okien robi wrażenie jakiejś asyryjskiej świątyni, jest jeszcze jedną więcej świątynią wiedzy, jakie się w tym miasteczku zgromadziły.

Panorama Sandomierza od strony Gór Pieprzowych

   Ale oto już i Pieprzowe Góry. Z dwóch wielkich znawców Sandomierza jeden objaśnia nas, że nazwę swą dźwigają one od tego, że nad nimi w malowniczej pozycji wybudował kiedyś swą letnią siedzibę sandomierski rajca miejski Piper; drugi powiada, że skład geologiczny tych gór zawiera małe drobiny mineralne, kształtem i kolorem pieprz przypominające, i że dlatego tak je nazwano. Jakoż i miasto samo jak za kurtyną chowa się za górami Pieprzowymi i ucieka.

   Dzień jest powszedni, popołudnie cichusieńkie, Brama Opatowska spogląda na nas z pogardą, gdy hałasem samochodu budzimy jej sen i echo pod sklepieniem. Katedra pusta w tej dobie cicha, ogromna, parę fresków ruskich malarzy Władysława Jagiełły odkryto niedawno na jednej z bocznych ścian prezbiterium; patrzymy na te ekspresjonistyczne malowidła, zwłaszcza Zesłanie Ducha pełne jest niewypowiedzianego czaru. Jeszcze jest jeden kościół, kościół Świętego Jakuba. Zrosło się z tą nazwą tyle Widok na kościół Św. Jakubaliteratury, tyle barw; i święta Kinga tu, i święta Jolanta, i Żeromski z Popiołami, i ten cudowny książę Gintułt, i Frycza kaplica, co dekoracją swą przypomina Jamę Michalika – tak wszystko się tu splata w plecionkę najrozmaitszych treści pełną: całe polskie życie. Przechadzamy się wąską uliczką pomiędzy murami, patrzymy tym wylotem na niedalekie pola. W miasteczku, jak zwyczajnie, stoi wojsko, mieszkają Żydzi. Przybytkiem policji stał się teraz domek z pierwszego cesarstwa, biały i z kolumienkami; przed gankiem stoją strzyżone akacje, na progu domu stoi kot, a w głębi pani komisarzowa akurat zapala naftową lampę; okrągły klosz pęcznieje od mlecznego światła, a okrągłe kule ostrzyżonych akacji stają się czarniejsze.

   Dwie piosenki towarzyszą każdemu ruchowi w Sandomierzu. Jedna to tysiące skowronków, osiadłych na zielonych podmiejskich błoniach. Wzbijają się one od świtu do zachodu ku niebieskiemu niebu i zalewają świat cały nutą swojej prostej i bardzo wesołej piosenki! Ćwierk ich rozlega się o każdej porze nad głowami mieszkańców miasta, gdy tylko wychylą się za mury; od wieków tak trwał i pewnie brzęczał nad pobojowiskiem, pełnym trupów po rzezi dokonanej przez Tatarów, jak dźwięczał nad wojskami generała Sokolnickiego, który Sandomierz w 1809 roku zdobywał, jak dźwięczy teraz nad głowami szarych kolumn żołnierskich, które co parę godzin ulicami przeciągają. Druga pieśń tego miasteczka – owo miarowe a wysoce smutne, chociażby najweselszą pieśń śpiewali, wysoce smutne, prawie zawodzenie, z jakim przeciągają żołnierze. Ich pieśń w skwarne południe, kiedy wracają z ćwiczeń do domu, w wieczór pogodny, kiedy wychodzą na ćwiczenia nocne; ich modlitwa, kiedy śpiewają: „Kiedy ranne wstają zorze” lub przed snem – odpowiada pieśni polnego skowronka jest takim samym motywem przewodnim miasteczka jak zapach lip i lilii. W Sandomierzu, są całe domki, które toną po prostu w kwiatach. Na wiosnę bzy tam kwitną, latem lilie, na jesieni dalie. Coś bezdomnego i zarazem odwiecznego jest w tej pieśni...

Bazylika Katedralna pw. NMP   Cała krasa naszego średniowiecza, cała jego poezja, cały jego bezsilny dramat tatarskich najazdów, wiecznych wiślanych powodzi, tutaj jest żywy. Tutaj możemy przyłapać rytm stuleci, które w naszej historii nic albo niewiele zmieniły, przyłapać działanie natury, które powoli, ale jednostajnie, podmywa wysokie brzegi a zatapia niskie. Stałem przed chwilą znowu w ulubionym miejscu, na podwórzu katedry. Patrzyłem na niezmierzone równiny za Wisłą, aż het po same niebieskie obłoki przechodzące znad Sanu. Serce to jest Polski, sam środek. Sandomierz podnosi się nad tym krajem wspaniały, choć biedny. Wszystko w nim pamięta o wielkości Polski. Zawsze czuło się tu serdeczną mąkę tego kraju dążącego do jakichś wielkich przeznaczonych mu celów. Jak gdyby jakieś promieniowanie szło stąd i odbijało się w innych częściach Polski. Jak gdyby z tej ziemi najurodzajniejszej a zaniedbanej biły warstwy nowego życia. W słońcu leżą te równiny, dymią dalekie chaty, samotne kościoły, dalekie drzewa są niebieskie, domy lśnią dachami: to jest Polska.

Jarosław Iwaszkiewicz, Sandomierz 1922-1937
 

Lemoniadowy
O mnie Lemoniadowy

Lista notek » Kreativ Blogger Award » Piwnica pod jankesami » moje lubczasopisma » Lemoniada »   Koty »   Polityczne lody »   Sandomierz »   Star Trek »   Tagi salonowe »   Numerologia »   Koniec świata »   XXX »  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości