W pewnej książce Pratchetta występuje postać zwana "Człowiekiem-Wiadrem". Jak się później okazuje jest to skrócona wersja imienia "Człowiek Wylewający Wiadro Wody na Dwa Psy". Historia tak malowniczego miana wbrew pozorom nie jest ani długa ani skomplikowana - w plemieniu owego człowieka matka nadaje imiona na podstawie tego co pierwsze zobaczy po narodzinach dziecka - i akurat trafiło na scenkę rodzajową z psami i wiadrem wody... Mimo pewnej niecodzienności Człowiek-Wiadro jest jednak zadowolony z imienia. Wątek natomiast zagęszcza się gdy dowiadujemy się, że ma on brata bliźniaka, który miał pecha urodzić się nieco wcześniej i do imienia miał trochę mniej szczęścia - jego rozmówca próbował zgadnąć jakie - Dwa Psy, Które się Gryzą? - "Dwa Psy, Które się Gryzą? się Gryzą?!" zawołał na tą próbę Człowiek-Wiadro. "Rany, oddałby prawą rękę, żeby się nazywać Dwa Psy, Które się GRYZĄ".
I tak dochodzimy do sedna owej scenki rodzajowej, która być może być w pewnym sensie odbiciem obecnej sytuacji politycznej - te psy się wcale nie gryzły. Partie, na podobieństwo owych psów często się gryzą - co jest niepożądane, piętnowane, ale szczytem niestosowności nie jest. Przykładowe psy robiły bowiem coś gorszego, na tyle zresztą, że postanowiono wylać na nie wiadro zimnej wody - dokładnie to też zresztą czeka każdą partię, która sobie będzie za dużo pozwalać. Problem natomiast polega na tym, że czyny których się dopuszczają mają swoje bezpośrednie konsekwencje dla ludzi. Ludzi, którzy często muszą znosić następstwa decyzji polityków długo po tym jak politycy ci zostali już odesłani do domu owym wiadrem zimnej wody. Czy po obecnych politykach pozostanie nam w pamięci hasło "dwa ****** się psy"? Czy już należy wysłać człowieka z wiadrem na te psy?
